Są takie tabaki, które kojarzą mi się z podróżami i niechybnie należy do nich właśnie Alpen Prise. Przeszła bowiem ze mną pielgrzymke do Częstochowy i pojechała na rowerze w góry i na Słowacje (niestety nie w Alpy...) a najśmieszniejsze że całą drogę u jej boku były ze mną tylko standardowa Gawitka i róg kaszubskiej tabaki, także zdążyłem ją dobrze poznać, pokochać, znienawidzić...
I co mogę powiedzieć na pewno mam o niej lepsze zdanie niż moi przedmówcy i zaskoczyła mnie tak słaba jej ocena, bo sam mógłbym ocenić smak nawet na 4,5; ale nie zrobie tego bo pozostaję to "NIC WIĘCEJ" jest dobra, ale -||-; jest świetna, ale -||-...
I tak to w skrócie wygląda- pokochałem Alpen Prise ale nie potrafiłbym wycisnąć z niej nic więcej, bo w jej smaku brakuje magii i wyjątkowości :p Pewnie nie mnie jednemu jako skojarzenie nasuwa się niebieski Gletscher ze sklepowego standardu i tego mogłem się obawiać, bo jeśli chodzi o ww. to jest to tabaka, która bardzo mi zbrzydła i za którą nie przepadam i na całe szczęście- zawiodłem się! Jest na o niebo lepsza i nie ma dużo podobieństw (niby jest to orzeźwienie, ale zaprezentowane w inny sposób). Jasne tabakiera się kojarzy: są nawet góry i obie błyszczą srebrno- ale Alpen się otwiera(całe pudełko) i za to olbrzymi +
A sam smak, konsystencja, barwa?
Pozwólcie, że posypie- dwie kopiczki na ręce. Nie jest ani jasno brązowa, ani ciemno, powiedzmy że "umiarkowany brąz". Stosunkowo drobna, ale... przyjemnie wilgotna i niuch! Za ostatnie w tym życiu samotne walentynki- zdrówko! Fajnie rozchodzi się w nosie, aromat nie jest mocny, ani szczególnie intensywny, ale na pewno przyjemny, chłodny że tak powiem. Nie spływa do gardła, przyjemnie można sobie pooddychać i to jest przyjemne. Fajnie, świetnie, super- ale nic więcej choćbym chciał nie dopowiem!
Kolejny produkt od Sweeditch Match, który nie zawodzi, coraz bardziej lubie tą marke. Dlatego polecam, każdemu spróbowanie- pewnie pod alpejskim niebem smakowałaby lepiej :) Nie wybiera się ktoś? ;)